Dziwny jest ten świat, jak śpiewał kiedyś, nieodżałowanej świętej pamięci Czesław Niemen. Świat, który zamiast skupić się na tej prawdziwej NIEŚMIERTELNOŚCI, skupia się na tej śmiesznej nieśmiertelności, bo tej niby tu na Ziemi.
Pięć (czy nawet siedem) przeszczepów serca ze zdrowych, żywych (bo narządy ze zmarłych są bezwartościowe), młodych ludzi, nie wiadomo ile transfuzji krwi z pobieranej tak samo od porwanych na całym świecie dzieci, itd, itp, itd, itp..., jak mieliśmy niedawno okazję pożegnać jednego z tych takich "gigantów nieśmiertelności".
I co on sobie najlepszego zrobił? Nie nam to osądzać, ale z dużym prawdopodobieństwem możemy stwierdzić, że... UMARŁ na wieki, tzn umarł dla NIEBA, do... żyje w piekle.
A skąd to wiemy?
Ano wiemy to z przekazów dawanych nam co jakiś czas STAMTĄD...
P.S. a tak a propos tej dziewczyny Annelise Michel, chyba nie ulega wątpliwości, że była ona męczennicą za Wiarę, więc powinna zostać kanonizowana, podobnie jak wielu naszych świętych męczenników, np Św Andrzej Bobola, który sam przyszedł do nas ze słowami "Jestem Św Andrzej Bobola, zacznijcie mnie czcić"...
"Owe 15 lat interwału pomiędzy powieścią a serialem to czas boomu mediów społecznościowych które w znacznym stopniu zmieniły świat. Wyostrzyły się pytania o sens istnienia bowiem dystans między ludźmi zmniejszył się".
Kim jest człowiek? Czy dystans się zmniejszył, czy zwiększył? Czy człowiek jest potrzebny drugiemu bardziej, czy przeciwnie - mniej, a więc i w jego świadomości stał się on bardziej daleki, obcy, obojętny?
Czy miłość w więc i relacje konstruktywne możliwe są na innym poziomie jak osobowym, czyli bezpośrednim?
Czyż bez relacji osobowych można "mieć twarz", dotrzymywać słowa, być odpowiedzialnym za obietnice?
Czyż bez bezpośrednich relacji osobowych nie potęgują się patologie interesowności i egoizmu?
Czyż nie zaczynamy życia w abstrakcji, czyli na poziomie wirtualności , a więc iluzji a nawet bajki zupełnie oderwanych od rzeczywistości, od stania na twardym gruncie, od Boga?
Weźmy tu opisywane "wskrzeszanie umarłego" - techniczna abstrakcja, tak jakby można było zatrzymywać czas, jakby w stanie hibernacji procesy rozkładu nie postępoweły, jakby dusza i duch, a więc i człowieczeństwo też hibernacji podlegały.
Czyż takie "zawieszanie człowieczeństwa" to nie "zostawianie moralności w domu, czy szatni zakładu pracy", w niej budowanie piekła na Ziemi, a później wracanie - gdzie? - Do iluzji o swoim człowieczeństwie i moralności?
Bo czyż mogą być dwie moralności bez dwóch tożsamości i dwóch osobowości, bez rozszczepinia jaźni?
Czyż powrót z takiej hibernaci automatycznie nie wiąże się z nabyciem drugiej jaźni i to zawsze w jakimś stopniu sprzecznej z dutychczasową, a więc już powodującej dezintegrację psychiki, a nawet i bezpośrednie uszkadzanie mózgu przez ścirające się osobowości, które jednocześnie chcą korzystać z procesorów w nim. Owszem, jest podzielność uwagi, ale czyż jest możliwe żeby dla sprzecznych celów?
Żydzi już tak mają, że potrafią głęboko wchodzić w myślenie abstrakcyjne. - Tylko czy po każdym takim wchodzeniu w wirtualność wracają do swojej normalności, czy przeciwnie, pozostają już w świecie tej dodatkowej rzeczywistości wirtualnej, i następnej, i następnej? - Za każdym razem ich duch się modyfikuje, a drawne i dawne osobowości czyż wciąż w nich nie trwają? - A kto ma kontrolę nad tymi wszystkimi osobowościami? Abstrakcja nad abstrakcjami?
Czyż to nie jest mnożenie bytów niepotrzebnych, a więc oddalanie się od Boga, który bytów niepotrzebnych nie powołuja - przeciwnie - oczekuje prostoty i jednoznaczności - przecież jest jeden.
A czyż kazdy z takich bytów abstrakcyjnych nie musiałby mieć swojej prawdy, a więc i swojego boga jedynego?
Koncepcja naboga jako szczyt abstrakcji? Interferencja trójgeometrii w superprzestrzeni, z których każda ulega samozagładzie licznej jak gwiazdy na niebie i piasek morski?
Jedno jest tu pocieszające, że nie da się w najbardziej nawet abstrakcyjnych rzeczywistościach równouprawnić prawdy i kłamstwa, że prawda przebije się zawsze przez każdą, choćby najbardziej zakłamaną, najbardziej abstrakcyjną narrację rzeczywistości.
//Tak czy inaczej polityka historyczna Izraela, Niemiec i USA legła w gruzach //
To jest myślenie życzeniowe.Polityka historyczna Izraela czy USA nie tylko nie legła w gruzach ale ma się całkiem dobrze.To ich a nie nasze narracje są słyszalne w świecie (nie twierdzę że rzetelne twierdze że słyszalne) Ale czy może być inaczej w sytuacji kiedy "tamta strona" ma w rękach wszystkie narzędzia a my żadnego lub prawie żadnego.Przecież nawet cała ta trwająca od dwu tygodni medialna burza dzieje się wyłącznie w naszej przestrzeni.Z tego też powodu można ją uznać za burze w szklane wody.
// Polska może zawsze
A - Dokończyć ekshumacje w Jedwabnem a potem posadzić do pierdla Jana Tomasza Grosza. //
Oczywiście że może.Tylko co miałoby to nam dać ? takich "Jedwabnych" w najbliższej okolicy było 28.Tak przynajmniej wynika z dyskusji jak odbyła się w IPN w 2016 https://www.youtube.com/watch?v=jeHvCS8mRzc a 28 pomnożone przez ilość propagandowych narzędzi jakie posiada "tamta strona" daje wielkość nie pozwalającą na optymizm.
// B – Zrobić serial historyczny pt. „Łódzki Król Żydowski” który spowoduje że żydzi nienawidzić będą samych siebie. //
Od takich koncepcji to niech ręka boska broni.W przeszłości już powstał taki film.Opowiadał o postaci dość podobnej (bo i prawdziwej i odrażającej) ale z tego co wiem film ma do dziś złe recenzje :) https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%BByd_S%C3%BCss_(film_1940)
"Jedwabne stało się symbolem koszmarnie wykorzystanym przeciw Narodowi i Państwu Polskiemu. Pan sugeruje że tak powinno pozostać. Ja zaś że należy o temacie mówić jak najwięcej"
Wciąż wielu myśli, że tam było zamordowanych 1600 osób. Późiej co prawda sami Żydzi już zaczęli mówić o 300, historycy za to podawali że nie było 250 a teraz już 160-180. Po ekshumacji pownie będzie jeszcze mniej.
Jeszcze gorzej z udziałem Polaków. Był specjalny, wyznaczony do tej akcji niemiecki oddział na samochodach - pada cyfra 223 osoby. Przymusili kilku Polaków do zapędzania tych Żydów, a więc o jakiej polskiej winie tu mowa?
Później ten oddział objeżdżał jeszcze wsie. Musiało być podobnie.
"Oni nie mają problemu w propagowaniu żydowskich bandytów Bielskich jako bohaterów. Oni nie mają problemu w przedstawianiu światu kłamstwa odnośnie złamania enigmy".
Czy ktoś widział te filmy? Czy jest tam informacja że to na faktach czy nie?
Bo jak jest to można ich pozywać za kłamstwo, pomówienie itp. i żądać wycofania takiej propagandy antypolskiej (oczywiście nie można takiego "dzieła uznać za dzieło sztuki" - propadanda i koniec - i sfinansowania całego procesu przywrócenia prawdy w świadomości społeczności światowej opinii publicznej - np przez sfinansowanie podobnego i przedstawiającego prawdę filmu lub dwóch czy trzech z podobnych, żeby do wszystkich okłamanych dotarła prawda.
To konieczne, bo tylko na prawdzie da się budować zgodną, pokojową przyszłość. Nie na emocjach, nie na hagadach.
Jakby były problemy z sądzeniem za kłamstwo, kradzież historii dla użycie jej wbrew prawdzie, to nawet można tu wykorzystać ich prawodawstwo o "własności intelektualnej" (choć mnie obrzydzenie bierze jak naciągacze się nim posługują, i to nawet wbrew woli zainteresowanych bezpośrednio).
- W końcu prawda ma swojego właściciela - zawsze jest czyimś dobrem osobistym lub wspólnym (choć przejściowo może być tylko u Boga, aby w końcu jednak zawsze wyjść na jaw).
Tak więc skoro były osoby historyczne to ktoś ma po nich te "prawa".
W ostateczności mogą być i spory "prawda przeciw prawdzie" wcale nie takie rzadkie, bo ludzie inaczej zapamiętują szczegóły zwłaszcza w warunkach nadmiernych lub niewystarczających pożądań, chciejstw i emocji, czy tylko twierdzą że to prawda , kłamiąc z własnej interesowności, przekupstwa czy ideologii - wtedy bez uczciwych historyków się nie obejdzie.
Chca to niech się sądują - zobaczą jakie koszty im przyjdą.
Skoro w ciałach ekshumowanych już ofiar znaleziono kule z niemieckich karabinów, to Polacy tu mogą spać spokojnie.
norwid