Ze Kuczok to psia kupa to pewne ale skoki narciarskie powinny byc
zabronione jak i boks. Moj Ojciec mial ogrodek dzialkowy na terenie bylych stawow tam gdzie pozniej wybudowano fabryke Fiata 600. Fantastycznie wszystko tam roslo na tym bylym bagnie. Obok naszej dzialki byla dzialka panstwa Hryniewieckich. Przywozili tam swego syna, Zdzisława Hryniewieckiego na wozku inwalidzkim, sparalizowanego. Mistrz skokow narciarskich, ktorego dmuchnal wiatr w czasie treningu. Kasa moze i dobra jest ale ryzyko wielkie.
Oczywiście, że wszelkie wystawianie Pana Boga na próbę jest satanizmem. Jak patrzy się na sport wyczynowy, to praktycznie każdy (może poza szachami. Ale czy szachy są sportem?) jest satanistycznym wystawianiem na próbę Pana Boga.
No... ale adrenalina jest towarem, który chyba jest kolejnym wielkim biznesem po biznesie petro i pharma.
Dlatego za takim "sportem" stoi cała potężna machina propagandowa, począwszy od płatnych pachołków dziennikarskich na samym dole, po światowe korporacje medialne i wytwórcze.
Jak wiemy, konfitury (używając tego mafijnego terminu) ze wszystkich tych biznesów, płyną w te same ręce.
Jeden z najlepszych, i najdroższych kilka lat temu, piłkarzy świata, Brazylijczyk Kaka, został kiedyś zapytany dlaczego nie prowadzi życia podobnego do innych gwiazd futbolu, którym poza boiskiem do szczęścia potrzebne są w dzień konsola do gier, a wieczorami muzyczne kluby pełne pięknych kobiet.
Po co jeść ciastka, kiedy Bóg oferuje ci prawdziwy bankiet?
—odpowiedział Kaka, mistrz świata z 2002 roku i zdobywca Złotej Piłki.
Wielu zawodników wychodząc na boisko, bieżnię, matę czy jakąkolwiek inną arenę sportowych zmagań wykonuje znak krzyża. To nie jest najczęściej – jak chcieliby niektórzy - pusty gest. W chwili próby jaką jest piłkarski mecz o stawkę, narciarski skok, czy bokserski pojedynek sportowcy też, jak każdy z nas, szukają wsparcia. A gdzie je znaleźć jeśli nie u Boga?
Wśród współczesnych polskich sportowców osób głośno deklarujących przynależność do Kościoła Katolickiego nie brakuje. By sięgnąć do medalistów tegorocznych mistrzostw świata wystarczy wymienić kilka nazwisk: Kamil Stoch i Sylwia Jaśkowiec stawali ostatnio na podium MŚ w narciarstwie klasycznym, Piotr Wyszomirski czy bracia Jureccy na podium MŚ w piłce ręcznej. Zarówno oni, jak i spora grupa ich kolegów z reprezentacji, w trakcie mistrzowskich imprez brała udział w mszach świętych. A znak krzyża lub udział w nabożeństwie jest nie tylko prośba o błogosławieństwo w momencie startu, by uniknąć kontuzji i wygrać zawody – to jest również świadectwo przynależności do wspólnoty Kościoła Katolickiego!
Wśród piłkarzy najczęściej swoje przywiązanie do religii katolickiej deklarują Latynosi. Wspomniany Kaka, który zasłynął zakładaniem pod meczowy trykot koszulki z napisem „Należę do Jezusa”, poszedł śladem chociażby Pelego, który w swojej autobiografii niejednokrotnie podkreślał głęboką wiarę. Zdarza się jednak – to trzeba szczerze przyznać – że deklaracja nie idzie w parze z codzienną praktyką, czego przykładem może być inny brazylisjki gwiazdor Ronaldinho. Podkreślający swoją religijność napastnik równie często co na boisku brylował na dyskotekowych parkietach.
Mniej lub bardziej gorliwy katolicyzm deklarują dwaj najlepsi obecnie piłkarze świata: Argentyńczyk Lionel Messi i Portugalczyk Cristiano Ronaldo. Jednak w przypadku tego drugiego korzystanie z sakramentów, zwłaszcza sakramentu małżeństwa, pozostawia wiele do życzenia… Z kolei gwiazdor reprezentacji Holandii, czołowa postać srebrnej drużyny z mistrzostw świata w 2010 roku, Wesley Sneijder, na kilka tygodni przed tamtym mundialem ogłosił konwersję na katolicyzm i przyjął chrzest święty.
Wśród gwiazd innych dyscyplin deklarujących katolicyzm warto wymienić sportowe legendy: szwajcarskiego tenisistę Rogera Federera, amerykańskiego lekkoatletę Jima Thorpe’a, filipińskiego pięściarza Manny’ego Pacquiao lub koszykarza Johna Stocktona. Ten ostatni grał przez lata w mieście Salt Lake City, zamieszkałym w dużej mierze przez mormonów. Grał tak dobrze, że praktykujący katolik stał się dla nich największym sportowym idolem…
To zaledwie kilka przykładów, które można mnożyć.Wiara pomaga wielu sportowcom, bo w Bogu znajdują wsparcie i motywację do ciężkiej, często wręcz katorżniczej pracy na treningach potrzebnej by osiągnąć sukces. Dla sporej grupy zawodników święta Wielkiej Nocy nie to nie tylko czas odpoczynku i ładowania akumulatorów, to także pora by porozmawiać z Bogiem w bardziej kameralnych niż na stadionie warunkach.
Otóż to. To właśnie Kubacki żegna się przed skokiem siadając na belce, a nie Stoch. Widać, że redaktorek z GW nie ogląda skoków, a jedynie jego celem jest przywalić polakowi Stochowi, bo polskość i pobożność, to dla niego nienormalność.
norwid